sobota, 22 października 2011

armia ma

Wcale nie mam depresji. Właściwie nawet nie jestem typem dołującym się, sentymentalnym czy w  ogóle jakoś specjalnie uczuciowym. Tamte posty to nie ja. To jesień chyba.I puste konto tydzień po wypłacie, co zdecydowanie wpłynęło na jakość moich rozrywek. Albo na brak większości.
Pogodę i głuche kieszenie jakoś przeboleję. Ale brak porozumienia z szeregowym mojej armii, to już większy kłopot. Szczególnie,że postanowiłam wydelegować go(czy kłopot, czy szeregowca?) do sprawcy mego życiowego zamieszania. I tu pojawia się BUNT. Wredny, podstępny, obłapiający za szyję, całujący. BUNT metrowy, w kolorze blond, z rozbrajającym "kofam cię". BUNT uderzający w mój lekko niesprawny mechanizm, tam-gdzieś po lewej stronie.
Armia musi być posłuszna. Moja ma własne zdania. Armia musi podążać za wodzem. Moja kręci się naokoło, a czasami wódz ją gania.Armia ma wodza. A to ja mam armię.
Czy można poświęcić siebie, bo ktoś inny tego chce? Można, ale po co. Nieszczęśliwy wódz zamienia się w tyrana. Tyran niszczy armię. Poświęcenie siebie dla kogoś zniszczy tamtą osobę najbardziej. A dobry wódz dba o szeregowych,dba o siebie. Poświęca coś, nie siebie.
Kochaj swoje życie. Positive!

1 komentarz:

  1. Ja wiem, że czasami trzeba siebie poświęcić, ale mam wrażenie, że Tobie bardzo dobrze wychodzi poświęcanie czegoś... Lubię, że tu jesteś i pamiętaj, że w tej chwili uznaję Cię za najlepszego wodza armi, jakiego znam!!!! Mimo wszystkich czarnych myśli, któe masz w głowie! A szeregowi, mimo buntu, są najszczęśliwszymi szeregowymi - wojsko Wasze spełnia obowiązki...

    OdpowiedzUsuń