czwartek, 15 grudnia 2011

jak wszystko spieprzyłam, to się zakochałam.. bez bata, będę rysować serduszka i płakać w łazience, w końcu mam jeszcze przez moment dwadzieścia lat!

niedziela, 11 grudnia 2011

part jakaś tam

Bez sensu, że do pisania zabieram się gdy mam smutek w oczach. Nie piszę, gdy jest pięknie, gdy tańczę do głupich piosenek, gdy świat jest dokładnie taki jak być powinien. Choć dziś powinnam się potroszeńku pocieszyć. Wielkie wyczekiwanie na miłe słówko od Niego zmieniło się w krótką rozmowę. Nie powiedziałam tego co chciałam, ale coś tam wygdakałam. Więc właściwie sukces.
Życie jest pokręcone. My jesteśmy pokręceni. Na pytanie czy uczyniłam takie jedno coś, nie przyznałam się, że tego nie zrobiłam. Nie potwierdziłam też. Niech myślą co chcą. Niech myślą to, co chcę by myśleli. A ja poodbijam się w ich oczach. Ojojoj..

W grudniu jestem romantyczna. Pozostałe jedenaście miesięcy nie przyznaję się do słuchania piosenek okrutnie miłosnych..
Tylko dlaczego wstawiłam wersję po francusku?

poprzerwniak napastliwy

Bardzo długo nie pisałam. Chciałam tak niby, myślałam o tym, zastanawiałam się, ale nic z tego nie wyszło. Z zazdrością podczytywałam blogi Przyjaciół, spijając z ekranu każdą ich myśl, zanurzając się w lawinie zdań ładnych i składnych, słów z sensem i o Czymś. No właśnie, jak można pisać, kiedy nic się nie dzieje, a myśli są tak puste, że nie sposób ich dostrzec.
Nie nadaję się na generała. Moja armia oddala się ode mnie, buntuje okrutnie, bym jej pomogła. Ucieka, by ją złapać. Krzyczy, by ją uciszyć. Prosi, by zwrócić na nią uwagę.A ja nie mogę. Wiem o tym wszystkim, rozumiem, jestem w stanie natychmiast napisać podręcznik techniki wojennej i poprowadzić dyskusję o skutecznym zarządzaniu armią. Wszystko na pokaz. Na aplauz. Wszystko, by mój wizerunek pozostał cudowny. A w koszarach zło..
Chciałabym by ktoś mi pomógł, ogarnął to i oddalił. By nikt mnie nie oceniał. Bym ja tak nie oceniała siebie. Chciałabym i boję się. I tak całe życie. A za dużo już za mną..