poniedziałek, 24 października 2011

przygarnij kropka

Ciekawość to piękna cecha. To otwartość na świat, na historię, na całą świadomość człowieka. To atrybut odkrywców, naukowców, artystów. To najbardziej irytująca przypadłość, gdy jesteś głównym źródłem jej zaspokojenia. I nagle ciekawość okazuje się naturalnym wrogiem cierpliwości. Cechy też uroczej, ale słabszej, wątłej, nie występującej zbyt często w mym naturalnym środowisku. Właściwie nabywanej tylko-wyłącznie w nielicznych momentach uświadamiania sobie, że jestem odpowiedzialna za moją wierną armię.
Cierpliwość nie umie zwyciężać. Mam więc poważny argument, by jej nie lubić. Mogę zagrać jej na nosie, pokazać język, odwrócić się do niej plecami i ze słuchawkami na uszach wyrazić najwyższy stopień ignorancji i pogardy. Mogę coś kopnąć. Tupnąć. Nieźle krzyknąć. Powiedzieć
o milion słów za dużo i za szybko. Mogę... mogę wiele. 
Armia lubi być ciekawa. A wódz jest wtedy dumny. Armia jest bardziej ciekawa. Wódz robi się zmęczony. Armia wstępuję na wyższy poziom ciekawości. Wódz osiąga szczyty irytacji. A zza firanki wygląda nieśmiało, skulona i stłamszona cierpliwość, cichutko skomląc by przygarnąć ją do naszej brygady.
No dobra, niech Ci będzie.  Jutro spróbuję Cię zaadoptować. Ale jutro, bo dziś nie mam już siły.