wtorek, 19 lutego 2013

return of the jedi

Przypomniałam sobie, że lubię pisać. I jestem w stanie napisać coś dłuższego niż post z życzeniami na fejsie.. Mam lekką tremę, klawisze uciekają, plączą się, gubią się i stukają w inny rytm niż mój rozum. Co u mnie? Teoretycznie cudownie. Armia powiększona. Kolejny szeregowy zwerbowany. Kolejny generał zapewnia wierność. Jest tak słodko, tak fajnie, tak.. strasznie..
Wiecie skąd się bierze panika? Z braku wartości własnej? Z nadmiaru? Ja nie wiem. Ale znam ją, poznaję, każdego dnia tulę coraz mocniej. Etap fascynacji szlag trafił. Są obiady, jest pranie, sprzątanie, życie w sypialni-gdzie chociaż nowe ochy achy są zbyt znajome..
Czy można po życiu mieć nowe, drugie, kolejne dobre, zgrane zagranie, lepsze najlepsze uśmiechy, być na zawsze?
A może mamy tylko określoną ilość uczuć, niebo jest przed trzydziestką, przed armią, przed naszym teraz po prostu, może niebo już było? Teraz jest dobrze, jest praktycznie, jest dopasowanie, nie uwiera, nie ściska, nie zawraca w głowie. Jest pożywnie, pełnowartościowo, dieta szyta na miarę. Nie ma skoków ciśnienia, nie ma zawału, krew w żyłach nie wrze, nie będzie udaru.
Jestem głupia i kuszę los? A może jestem szczęściarą?

czwartek, 15 grudnia 2011

jak wszystko spieprzyłam, to się zakochałam.. bez bata, będę rysować serduszka i płakać w łazience, w końcu mam jeszcze przez moment dwadzieścia lat!

niedziela, 11 grudnia 2011

part jakaś tam

Bez sensu, że do pisania zabieram się gdy mam smutek w oczach. Nie piszę, gdy jest pięknie, gdy tańczę do głupich piosenek, gdy świat jest dokładnie taki jak być powinien. Choć dziś powinnam się potroszeńku pocieszyć. Wielkie wyczekiwanie na miłe słówko od Niego zmieniło się w krótką rozmowę. Nie powiedziałam tego co chciałam, ale coś tam wygdakałam. Więc właściwie sukces.
Życie jest pokręcone. My jesteśmy pokręceni. Na pytanie czy uczyniłam takie jedno coś, nie przyznałam się, że tego nie zrobiłam. Nie potwierdziłam też. Niech myślą co chcą. Niech myślą to, co chcę by myśleli. A ja poodbijam się w ich oczach. Ojojoj..

W grudniu jestem romantyczna. Pozostałe jedenaście miesięcy nie przyznaję się do słuchania piosenek okrutnie miłosnych..
Tylko dlaczego wstawiłam wersję po francusku?

poprzerwniak napastliwy

Bardzo długo nie pisałam. Chciałam tak niby, myślałam o tym, zastanawiałam się, ale nic z tego nie wyszło. Z zazdrością podczytywałam blogi Przyjaciół, spijając z ekranu każdą ich myśl, zanurzając się w lawinie zdań ładnych i składnych, słów z sensem i o Czymś. No właśnie, jak można pisać, kiedy nic się nie dzieje, a myśli są tak puste, że nie sposób ich dostrzec.
Nie nadaję się na generała. Moja armia oddala się ode mnie, buntuje okrutnie, bym jej pomogła. Ucieka, by ją złapać. Krzyczy, by ją uciszyć. Prosi, by zwrócić na nią uwagę.A ja nie mogę. Wiem o tym wszystkim, rozumiem, jestem w stanie natychmiast napisać podręcznik techniki wojennej i poprowadzić dyskusję o skutecznym zarządzaniu armią. Wszystko na pokaz. Na aplauz. Wszystko, by mój wizerunek pozostał cudowny. A w koszarach zło..
Chciałabym by ktoś mi pomógł, ogarnął to i oddalił. By nikt mnie nie oceniał. Bym ja tak nie oceniała siebie. Chciałabym i boję się. I tak całe życie. A za dużo już za mną..

poniedziałek, 21 listopada 2011

Czasami nie jest tak, jak być powinno. Czasami jest tak jak być nie powinno. Czasami z takim profesjonalizmem spieprzamy sobie życie, że jakimś totalnym nieporozumieniem jest, że nam za to nie płacą. Byłabym milionerką. Z dużym mieszkaniem i ogromnymi głośnikami w każdym kącie, głośnikami zagłuszającymi myśli.
Znowu zachowuję się głupio. Wiem, że moja droga prowadzi donikąd a kolejny raz nią podążam. Z premedytacją, krok za krokiem daję się wciągnąć w bezsensowną zabawę. Już to przerabiałam, taplałam się w bagienku, chlapałam żenadą, by później spłukać prysznicem łez. Uczymy się na błędach? Wy może tak. Mi się nie chce..
Mam duży smutek dziś i tyle.

piątek, 11 listopada 2011

dopisek

zapomniałam napisać, że jestem prawie najszczęśliwsza na świecie!

łolaaaalllllaaaaaaaaa

Właściwie to nie wiem, o czym chcę pisać. Robię to małorozumnie, spontanicznie i średniomyślnie. Ostatnie tygodnie to odliczanie. Zakreślanie dni w kalendarzu do wyjazdu. Wycieczki na której nie zamierzam być grzeczna. Nie chcę być. Właściwie to mam zamiar zrobić parę dziwnych rzeczy. Może głupich, ale wywołujących uśmiech na mojej twarzy. I strasznie mnie to raduje.